Wiadomości

Zmarli w 2023 roku. Wspominamy ludzi ze świata muzyki

today2023-11-01

Tło
share close

1 i 2 listopada to dni, które szczególnie wypełniają się myślami o zmarłych osobach. W te dni wspominamy nie tylko krewnych, ale też ludzi ze świata show biznesu, którzy odeszli. W radiu Forte wspomnimy sobie wybitnych kompozytorów, instrumentalistów, wokalistów i ludzi, którzy przez całe swoje życie zajmowali się muzyką. Warto wspomnieć tych, którzy pozostawili po sobie wiele dobrego poprzez swój talent czy podejście do życia.

Mimo że rok 2023 jeszcze się nie skończył, to w przeciągu ostatnich 10 miesięcy odeszło z tego świata wiele wspaniałych talentów ze świata muzyki. Dzisiaj wspomnimy kilkoro z nich.

Styczeń

Lisa Marie Presley była córką króla rock and rolla Elvisa Presleya i jego żony Priscilli. Była amerykańską aktorką, autorką tekstów piosenek i piosenkarką. Lisa Presley zmarła wskutek zatrzymania akcji serca 12 stycznia 2023. Miała 54 lata.

Marzec

2 marca w wieku 89 lat odszedł od nas na zawsze Wayne Shorter, wybitny saksofonista oraz wybitny kompozytor jazzowy. Miał ogromny wpływ na kształtowanie się tego gatunku muzycznego. Shorter przez całe swoje życie nagrał dziesiątki albumów jako lider muzyczny, a kolejne dziesiątki nagrywał występując gościnnie. Wśród wielkich nazwisk z jakimi nagrywał albumy można wymienić takie osobistości jak: Carlos Santana, Lee Morgan, Freddie Hubbard, Joni Mitchel czy McCoy Tyner.

W tym samym miesiącu pożegnaliśmy Dominika Kutę. Od stycznia 1970 roku pełnił funkcję wokalisty, gitarzysty, flecisty, a także pianisty w zespole Czerwone Gitary. Związany był też z innymi zespołami takimi jak Quorum, Bractwo Kurkowe 1791 czy Lapidarium Band. Warto też wspomnieć, że w muzyce Czerwonych Gitar dominowała w tym czasie aranżacja rozłożona na wiele harmonicznie dopasowanych instrumentów. Wszystko to powstało z myślą o wykorzystaniu możliwości Kuty, jako multiinstrumentalisty, grupa przygotowała ambitniejszy, niż dotychczas repertuar, który ukazał się na longplayu „Na Fujarce” wydanej w 1970 roku. Dominik Kuta odszedł 7 marca mając 71 lat.

Kwiecień

W czwartym miesiącu 2023 roku, a dokładnie 3 kwietnia, odszedł Bohdan Gorbaczyński. Był gitarzystą oraz basistą rockowym i popowym, najbardziej znanym z formacji takich jak Dzikusy, Pięciu, Test i Trubadurów. Zanim związał się z ostatnią grupą, na początku lat 70. minionego stulecia był związany z zespołem Fair, w którym śpiewał Krzysztof Krawczyk. W wielu opracowaniach muzycznych nazywany był Bogdanem. Odszedł z tego świata mając 75 lat.

Maj

Na początku miesiąca świat obiegła informacja o śmierci Lindy Lewis. Ta brytyjska piosenkarka, autorka tekstów i gitarzystka znana była znana z takich utworów jak „Rock-a-Doodle-Doo” czy „Sideway Shuffle” (obydwa nagrane w 1973 roku), a także własnej aranżacji „Shoop Shoop Song (It’s in His Kiss)” Betty Everett (1975). Nawiasem mówiąc tę samą piosenkę znacznie później nagrała też Cher. O Lindzie warto wspomnieć też, że śpiewała w chórkach takich wokalistów jak David Bowie, Al Kooper, Rod Stewart czy Rick Wakeman. Linda Lewis zmarła spokojnie w domu 3 maja 2023 roku w wieku 72 lat.

24 maja okazał się być czarnym dniem w historii amerykańskiej muzyki nie tylko z powodu śmierci Tiny Turner. Tego dnia zmarł też Bill Lee, gitarzysta basowy, który jako muzyk sesyjny grał z takimi artystami jak Bob Dylan, Aretha Franklin, Art Garfunkel czy Harry Belafonte. Komponował też ścieżki dźwiękowe do filmów swojego syna, reżysera Spike’a Lee. Artysta zmarł w swoim domu na Brooklynie. Odchodząc z tego świata miał 94 lata.

Pora też wspomnieć tutaj wymienioną wyżej Tinę Turner. Anna Mae Bullock, bo tak właściwie się nazywała, zmarła w wieku 83 lat w Küsnach koło Zurychu w Szwajcarii. Swoją muzyką i bezgraniczną pasją do życia oczarowała miliony fanów na całym świecie i była niewątpliwą inspiracją dla kolejnych gwiazd estrady. Szacuje się, że Królowa rock and rolla sprzedała blisko 180 milionów egzemplarzy swoich płyt. Była zdobywczynią 70 nagród, w tym 12 nagród Grammy.

Czerwiec

Czerwiec to miesiąc w którym pożegnaliśmy dwóch wybitnych artystów ze świata muzyki. Pierwszym z nich był Krzysztof Olesiński, były basista zespołu Maanam, gdzie grał w latach 1979–1980 i 1992–2003. Jak doniósł menadżer Paweł Jucha, Olesiński zmarł nagle. Pierwsze estradowe kroki stawiał będąc współtwórcą założonego ze swoim bratem zespołu jazzowego Piknik. Na krakowskim festiwalu Jazz Juniors w 1978 r. zdobyli Nagrodę Publiczności. W 2006 roku wyjechał do Londynu i objął tam stanowisko dyrektora artystycznego Telewizji Polskiej TVPL. Tam też zmarł 18 czerwca, w wieku 70 lat.

Cztery dni później, 22 czerwca, z tego świata odszedł Peter Brötzmann, jeden z najbardziej cenionych saksofonistów i klarnecistów jazzowych. Był on niemieckim saksofonistą, uważany za jednego z najważniejszych przedstawicieli free jazzu i muzyki improwizowanej. Styl Brötzmanna nacechowany był intensywnością, ostrością i wyrazistością dźwięków. Jego nieokiełznane i zarazem liryczne partie często opierają się na melodiach i harmonii, a ekspresyjny styl gry Brötzmanna jest na tyle wyodrębniony, że zyskał własną nazwę – brötzen, a jego autorowi zapewnił przydomek „najgłośniejszego saksofonisty świata”. Nie o głośność tu jednak idzie, lecz o śmiałą dyskusję z jazzowym kanonem, zwrot ku awangardowej muzyce współczesnej i przywrócenie improwizacji aspektu emocjonalnego. Saksofonista odszedł mając 82 lata.

Lipiec

Pierwszy miesiąc drugiej połowy roku przyniósł nam aż 4 przykrych wiadomości dotyczących śmierci gwiazd estrady. 3 lipca dowiedzieliśmy się o śmierci Michaela „Mo” Fostera. Brytyjski muzyk sesyjny i gitarzysta basowy współpracował z wieloma wielkimi artystami. Zagrał w ponad 350 albumach jako muzyk sesyjny, a dźwięki wydobywane na gitarze można usłyszeć na ścieżkach dźwiękowych m.in. u Phila Collinsa, Jeffa Becka, Ringo Starra, Gary’ego Moore’a czy Jose Carrerasa. Mo Foster odszedł mając 78 lat.

5 lipca świat obiegła informacja o odejściu Martina Stevensa. Urodził się jako Roger Prud’homme 3 października 1953 roku w Verdun (dzisiejszy Montreal) w prowincji Quebec, w Kanadzie. Rozgłos zyskał w wieku 25 lat, gdy w 1978 roku wydał swój debiutancki album w całości nagrany w języku francuskim. Znalazł się tam jednak pewien wyjątek – cover piosenki „Love is in the air”, wydanej rok wcześniej przez australijskiego piosenkarza Johna Paula Younga. To właśnie za sprawą tego utworu głos Stevensa stał się rozpoznawalny na całym świecie. Zmarł przeżywszy 69 lat.

Tony Bennet to kolejna osoba na naszej liście zmarłych artystów. Właściwie nazywał się Anthony Dominick Benedetto i urodził się 3 sierpnia 1926 r. w Nowym Jorku, w rodzinie włoskich imigrantów. Jako nastolatek – zanim rozpoczął studia muzyczne i malarskie w nowojorskiej School of Industrial Art – był śpiewającym kelnerem w jednej z restauracji w Nowym Jorku. To tam zrozumiał, że muzyka jest jego powołaniem. W latach 50. i 60. nagrał swoje największe przeboje: „Because Of You”, „Cold, Cold Heart”, „Rags To Riches” oraz „I Wanna Be Around”. Jego wersja piosenki „I Left My Heart in San Francisco” z 1962 r. zwiększyła jego roznawalność. Przez osiem dekat swojej kariery Bennet współpracował z różnymi gwiazdami muzyki, m.in. Arethą Franklin, Ellą Fitzgerald i Frankiem Sinatrą. Współpracował także z gwiazdami młodego pokolenia, m.in. z Amy Winehouse, Queen Latifah czy Lady Gagą. Zmarł 24 lipca, mając 96 lat.

Dwa dni później dowiedzieliśmy się o nagłej śmierci Sinéad O’Connor. Odeszła nagle mając zaledwie 56 lat, przyczyna śmierci nie została ujawniona. Wiadomo, że artystka cierpiała przez wiele lat na zespół stresu pourazowego, który był efektem trudnego, traumatycznego dzieciństwa. Zdiagnozowano u niej zaburzenia osobowości typu borderline (tzw. osobowość z pogranicza). Zaburzenie to charakteryzuje się głównie wahaniami nastroju, zaburzeniami tożsamości oraz poczuciem niespełnienia i pustki. Osoby cierpiące na borderline odczuwają w przewadze negatywne emocje, a także duży lęk przed odrzuceniem i oraz rozczarowaniem. Mają trudności w budowaniu stabilnych relacji z innymi ludźmi, szczególnie relacji intymnych oraz niespójnym wizerunkiem własnego „ja”. Najbardziej była znana ze swoich przebojów i kontrowersyjnych wypowiedzi.

Październik

W ubiegłym miesiącu dotarła do nas informacja o śmierci Janusza Grudzińskiego – kompozytora i klawiszowca zespołu Kult. Przyjaciele wspominają go, że był erudytą i człowiekiem kochającym wolność. W historii polskiej muzyki zapisał się przede wszystkim jako członek zespołu Kult. Z grupą, której liderem jest Kazik Staszewski, Grudziński związany był przez niemal czterdzieści lat. Muzyk był klawiszowcem Kultu z przerwami – od 1982 do 2020 roku. Janusz Grudziński nagrał z Kultem 16 albumów studyjnych, był współautorem części kompozycji. Pierwszą płytą Kultu z Grudzińskim w składzie był „Kult” z 1987 r., ostatnią – „Wstyd” z 2016 r. Muzyk współpracował z Kazikiem Staszewskim przy solowych projektach tego artysty – albumach „Melodie Kurta Weill’a i coś ponadto” (2001) oraz „Piosenkach Toma Waitsa” (2003). Był także kompozytorem, autorem muzyki do filmów i seriali, m.in. do serii „Rodzina zastępcza” czy „Tata, a Marcin powiedział”. Odszedł od nas 2 października mając zaledwie 61 lat. Dwa tygodnie później obchodziłby swoje 62. urodziny.

21 października Polska Fundacja Muzyczna poinformowała, że po długiej chorobie zmarł Wojciech Korda – polski muzyk, gitarzysta i kompozytor, znany przede wszystkim jako wokalista zespołu Niebiesko-Czarni. Wojciech Korda urodził się 11 marca 1944 roku w Poznaniu. W latach 1951-1957 śpiewał w chórze „Poznańskie Słowiki”. W latach 1964-1976 występował w zespole Niebiesko-Czarni, a później zaczął występować z ówczesną żoną Adą Rusowicz. Przez długie lata koncertował poza granicami naszego kraju. W ostatnich latach swojego życia bardzo ciężko chorował. Przeszedł sześć udarów, pod koniec życia był przykuty do łóżka i respiratora. Odszedł po długiej i ciężkiej chorobie mając 79 lat.

Napisane przez: Mysza

Oceń

0%